sobota, 6 grudnia 2014

Jezeli czegos pragniesz podazaj swoja droga

Czekalem i czekalem na jakis sygnal z Ambasady i pewnie czeklabym do dzisiaj. W koncu zadzwonilem. Mily damski glos upewnil mnie w przekonaniu, ze nadal mam czekac - dostane wiadomosc. Byl juz pazdziernik 2014 r., a ja dalej nie wiedzialem jakie dokumenty mam skompletowac i kiedy zglosic sie do Ambasady.
Wczesniej oczywiscie na stronie Departamentu Emigracyjnego zalogowalem sie przez podany mi w mailu o wygranej link, wypelnilem aplikacje i czekalem............
W pazdzierniku nie wytrzymalem i ponownie zadzwonilem do Ambasady. Ponownie kazano mi czekac. Cos mnie jednak tknelo i sprawdzilem na stronach Ambasady wszystkie linki dotyczace wiz emigracyjnych. Tam tez dowiedzialem sie jakie dokumenty nalezy skompletowac i ze niezwlocznie powinienem zalogowac sie na portal ustraveldocs, zeby wybrac miejsce przesylki paszportow po ewentualnym otrzymaniu wiz.
Na portalu, po wpisaniu swojego numeru sprawy i wybraniu miejsca dostawy paszportow wyskoczylo okienko informujace mnie o zlozeniu propozycji daty wizyty w Ambasadzie i rozmowie z konsulem. Jako, ze byl juz poczatek pazdziernika wpisalem jego koniec, zeby ewentualnie zdazyc ze wszystkimi dokumentami. Czekalem dalej na jakis sygnal z Ambasady potwierdzajacy date spotkania i dalej nic.
W polowie pazdziernika, kiedy to juz zaczalem sobie zbierac wymagane dokumenty wszedlem na strone ambasady, gdzie, ponownie przypadkiem odkrylem kolejny link tym razem informujacy o tym, ze osoba posiadajaca dany numer sprawy ma spotkanie z konsulem tego, a tego to dnia. Oczywiscie okazalo sie, ze moj numer ma w rzeczy samej spotkanie w dniu, w ktorym sam zaproponowalem. Nie mam do nikogo pretensji (no moze oprocz pani z infolinii ambasady, ktora nie bardzo znala sie na tym co chyba nalezy do jej zakresu obowiazkow), przeciez to mi zalezy i to ja powinienem sprawdzac i oczywiscie sprawdzalbym codziennie, gdyby tylko wspomniana pani nie przekazywala mi informacji, ze mam czekac, az mnie powiadomia.
Zaczela sie nerwowa bieganina. Ja w Warszawie, Asia i dzieci w Szczecinie, polowa pazdziernika, dwa tygodnie do spotkania z konsulem.
Opis wymaganych dokumentow, ktore nalezy skompletowac przed wizyta w Ambasadzie znajduje sie oczywiscie na stronach Ambasady. Ale dla ulatwienia, komus kto moze kiedys przeczyta moje wpisy:
- Zaswiadczenie o niekaralnosci nalezy zdobyc ze wszystkich krajow, w ktorych mieszkaliscie dluzej niz rok. W moim przypadku musialem udac sie (oprocz sadu rejonowego, wydawany od reki po oplaceniu znaczka skarbowego) do ambasady Niemiec, zlozyc wniosek, przejsc gehenne z paniami z poczty polskiej, ktore nie potrafily nadac przekazu dewizowego, zaplacic i czekac ponad dwa tygodnie.
- Pelny odpis aktu urodzenia. Pelny, nie skrocony. Wydawany wylacznie w miejscu urodzenia, czy wlasciwie w miejscu pierwszego zameldowania. Oczywiscie tez kosztuje, ale podobnie jak z zaswiadczeniem o niekaralnosci wydawane jest od reki.
- Badania lekarskie. Jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy okazalo sie, ze takie badania przeprowadza tylko jeden gabinet lekarski w Polsce. Oczywiscie w Warszawie. Swoja droga bardzo mily pan doktor, ale bardzo zasadniczy. Jezeli nie masz, lub nie mozesz odnalezc swojej karty szczepien to niestety musisz liczyc sie z tym, ze zostaniesz poprostu ponownie zaszczepiony. Przed wizyta u lekarza konieczne jest wykonanie RTG klatki piersiowej i badania na kile. Czego akurat kila, ktora jest przeciez uleczalna, a nie AIDS? Nie mam pojecia. Widocznie jakis relikt czasow zamieszchlych, ale jak to u Amerykanow - skoro jest taki wymog to trzeba to zrobic. Ze szczepieniami tez nie ma co probowac z kwesiatmi wyznaniowymi i moralnymi. Asia musiala sie przelamac i zaszczepic nie tylko siebie ale tez i naszych chlopakow w wymagane szczepionki, ktorych nie bylo w ich karcie szczepien. Wizyta oczywiscie kosztuje 300 zl od osoby + szczepionki i wczesniej wspomniane przeswietlenie i pobranie krwi.
O reszcie rzeczy nie ma sensu pisac. Oczywiscie nie nalezy zapomniec o poswiadczeniu, ze damy sobie tam finansowo rade przynajmniej przez pierwsze miesiace, ale z racji tego, ze jestem bylym oficerem, ktory ma wypracowana emeryture, czyli comiesieczny zastrzyk gotowki czy pracuje czy nie, wiec akurat to mnie ominelo.
Powiedzmy, ze mamy juz wszystkie dokumenty i zabezpieczylismy sie finansowo na spotkanie z konsulem - wiza emigracyjna bowiem kosztuje ponad 300 dol od osoby. Czas zatem na wizyte w Ambasadzie, ale o tym w nastepnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz